Oczytani. Czacki czyta

 

„Metro 2033” Dmitrij Głuchowski

                Postapokalipsa wschodnioeuropejska to gatunek o dość charakterystycznych cechach. Panuje tam nieustanna melancholia, połączona z antropologicznymi przemyśleniami o naturze ludzkiej. Kierunek ten zapoczątkowała rosyjska książka Dmitrija Głuchowskeigo „Metro 2033”.

Akcja powieści dzieje się Moskwie w roku 2033. 20 lat wcześniej doszło do wojny nuklearnej, która zniszczyła cywilizację i zmusiła ludzkość do schronienia się w tunelach moskiewskiego metra – ostatniego przyczółka ludzkości. Powierzchnia stała się grobowcem, na szczątkach którego powstają mutanty uznane za kolejny krok w ewolucji. Życie w metrze jest piekłem, a zamknięta pod ziemią ludzkość z bólem godzi się na swój koniec. Historia śledzi losy jednego z ocalonych, który rusza z misją uratowania swojej stacji. Na każdym kroku czuć melancholię, czy też beznadzieję. I to jest siła tej książki – żywy, przekonujący i szczery do bólu świat.

Metro 2033, choć może się wydawać zwykłą powieścią przygodową, zawiera w sobie rozbudowany wątek antropologiczny. Głuchowski krytykuje w książce wiele wad ludzkości – militaryzm, nacjonalizm i przede wszystkim – ksenofobię. Możemy też odnaleźć wątki na temat człowieczeństwa i jego wartości. Sam natrafiłem tam na wiele ciekawych przemyśleń.

Podsumowując, „Metro 2033” to niezwykłe dzieło, które zredefiniowało postapokalipsę. Właśnie dzięki tej książce gatunek ten zaczął nieść ze sobą poważne przesłania filozoficzne i antropologiczne. Jest to powieść, która wciągnie akcją i pozostawi z ogromem przemyśleń. Zdecydowanie ją polecam.

Krzysztof Skład

Skip to content