Oczytani. Czacki czyta
GEORGI GOSPODINOW „SCHRON PRZECIWCZASOWY”
„Kto rządzi przeszłością, rządzi przyszłością” – czytamy u Orwella. Te słowa nabierają nowego znaczenia i po stokroć zmuszają do przemyśleń czytelnika „Schronu przeciwczasowego”, książki autorstwa Georgiego Gospodinowa, obecnie najbardziej rozpoznawalnego bułgarskiego pisarza.
Fabuła nie jest zbudowana liniowo, a raczej osnuta wokół zagadnienia czasu w ogólności. Czas ma tu znaczenie nie tylko w kontekście konkretnej jednostki, ale nawet całych społeczeństw.
Wszystko zaczyna się od schronu przeciwczasowego, który tworzy wynalazca Gaustyn. Chce w ten sposób pomagać chorym na alzheimera, którzy pamiętają jak przez mgłę jedynie wydarzenia z dość odległej przeszłości. Specjalne, pietystycznie zaprojektowane pomieszczenia dają szansę choć złudnego przeniesienia się do lat młodości. A przecież, jak pisała Eliza Orzeszkowa: „Dawne czasy mają zawsze urok wielki dla tych, którym nowe nie przyniosły nic prócz łez i boleści”.
Akcję wzbogaca dość nieprawdopodobny pomysł – europejskie kraje organizują referenda, których przedmiotem jest wybór czasów, do których będą się cofały. Autor w finezyjny sposób dokonuje niekiedy zaskakująco trafnej wiwisekcji myślenia całych społeczeństw o historii. Jednocześnie taka osobliwa „zmiana czasów” nastręcza wielu problemów, jak chociażby konieczność rozstania się ze zdobyczami technologii, a także igranie przez polityków zakorzenionym głęboko w ludziach resentymentem.
Bardzo zajmująca jest prezentowana w książce europejska „geografia wieku”. Narrator porządkuje stolice według wieku, w którym – jego zdaniem – powinno się w nich mieszkać. Dowiadujemy się, że np. Berlin i Amsterdam są dla młodych, za to Zurych jest świetny do starzenia się.
„Schron przeciwczasowy” niczym wielki dzwon budzi w czytelniku niezliczone literackie skojarzenia i reminiscencje. Gospodinow stosuje metodę ochrzczoną przez Tomasza Manna mianem „wyższego odpisywania”, a więc często cytuje słynnych pisarzy. Opowieść jest ponadto przeplatana fragmentami traktatów Gaustyna o naturze czasu. Niektóre akapity wyglądają jakby były żywcem wyjęte z innych dzieł literackich. Nikt przecież nie odmówi tołstojowskiego charakteru zdaniu „Wszystkie historie, które się wydarzyły są do siebie podobne; każda historia, która się nie wydarzyła, nie wydarzyła się na swój sposób”.
„Człowiek nie jest stworzony, by żyć w więzieniu jednego ciała i jednego czasu” – powiada Gospodinow. W jego prozie czas okazuje się i ratunkiem, i przekleństwem.
Jan Waligóra