Oczytani… „Strefa zgniotu”

ELIZA KĄCKA „STREFA ZGNIOTU”

Każdego dnia słyszymy dziesiątki rozmów. W szkole, w pracy, w autobusie – znaczna liczba ludzi pogrąża się w rozmowie. Zasłyszane słowa często ulatują z naszej głowy tak szybko, jak się do niej dostały. Nikt przecież nie będzie zaprzątał sobie głowy rozmową dwóch staruszek w autobusie! Nikt poza Elizą Kącką.

Kącka w „Strefie zgniotu” zapisała setki scenek, dla których głównym tworzywem jest język. W zupełności nie idzie tu o sens czy przekaz rozmów, ale właśnie o język, którego używają równie wyjątkowi, co zwyczajni bohaterowie. Z niektórymi czytelnik zdąży się nawet zaprzyjaźnić. Niejednokrotnie z utęsknieniem wyczekiwałem, kiedy w kolejnej historyjce pojawi się staruszka od ciśnienia czy mama od teatrów dla dzieci. Dla wielu najciekawsze będą urywki dotyczące nauczyciela polskiego i jego uczniów, proponujących nierzadko zaskakujące interpretacje literackich dzieł. Czytając „Strefę zgniotu” i zagłębiając się w perypetie rozmówców (bo tak można by tu określić bohaterów), nieraz zaśmiewałem się w głos. 

Eliza Kącka ma bez wątpienia literacki słuch absolutny. Bardzo rzadko zdarza się spotkać pisarza czy pisarkę o tak wielkim wyczuciu ludzkiego idiolektu, czyli charakterystycznego sposobu wyrażania się, który jest inny u każdego z nas. Kącka nie tylko doskonale słyszy, ale potrafi to zapisać w lakoniczny i obrazowy sposób. Każdą rozmowę ze „Strefy zgniotu” można po prostu usłyszeć.

Książka jest napisana w bardzo nietuzinkowy sposób – bez wielkich liter przy zastosowaniu rozlicznych cudzysłowów. Wydaje się, że taki sposób prezentacji tekstu może być szczególnie atrakcyjny i dopasowany do percepcji dzisiejszego czytelnika.

Dla Elizy Kąckiej rozmowa jest sensem codzienności. Autorka ujawnia nasze codzienne obsesje, a język okazuje się ich najlepszym wyrazicielem. 

Jan Waligóra

Skip to content