„Zacznijmy od tego, że żadna z osób piszących o teatrze nie jest „blogerem” w znaczeniu, do którego przywykliśmy. Nie wrzucamy zdjęć, na których robimy szpagat na tle Porsche, nie piszemy co zjedliśmy na śniadanie i nie reklamujemy kremów przeciwzmarszczkowych. Dlaczego? BO NIKT BY NAM ZA TO NIE ZAPŁACIŁ ? Na blogach teatralnych pierwsze miejsce zawsze zajmuje temat, a nie autor, jak to bywa zazwyczaj w przypadku blogów, na których się zarabia i wykorzystuje do kreowania własnej marki. Grono czytelników jest dużo węższe, bo i temat jest niszowy”.
Źródło: dramatyczna.com.pl