Philip Larkin
w tłumaczeniu Jacka Dehnela,
Od tego śniegu w kwietniową niedzielę
Kwiaty na śliwach robią się zielone
Z białych. Godzinka, może dwie – stopnieje.
Dziwne, że spędzam ją, przenosząc słoje
Twojego dżemu z tych właśnie śliw, między
Szafką a szafką. Pięć razy obracam,
Będzie z pięćdziesiąt kilo, może więcej –
Nadto na wszystkie podwieczorki lata,
Których już nie zjesz, przy których nie siądziesz.
Stoi za szybą i za celofanem,
Twoje ostatnie lato – takie słodkie
I bezsensowne, i niepowtarzalne.
Źródło: www.biuroliterackie.pl